Translate

niedziela, 20 stycznia 2019

Poprawianie starych błędów

Dramatyczny tytuł mi wyszedł, nie ma co. Tematyka posta będzie jednak bardziej prozaiczna. :)
Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zapisania do oficjalnej grupy hafciarskiej (myślałam  o łódzkiej "Kanwie". Przy takich okazjach warto, a nawet trzeba pokazać swoje portfolio. Zrobiłam więc hafciarski rachunek sumienia (czy na pewno jestem godna?), sięgnęłam po moje hafty i... no, delikatnie mówiąc nie byłam zachwycona.
Swoją przygodę z haftowaniem zaczynałam "na dziko", bez niczyjej pomocy i rady więc oczywistym jest, że nie ustrzegłam się błędów i wypaczeń, zanim jako tako ogarnęłam temat. :) Mimo, że wykonałam wiele prac to niestety, dopiero te sprzed dwóch lat nadają się do pokazywania, wobec czego nie bardzo z czym jest wejść w oficjalne hafciarskie kręgi.
Na szczęście prawie wszystkie krzyżykowe prace z dawnych lat da się poprawić, zatem czym prędzej zabrałam się do dzieła. Przede mną sporo pracy, ale mam silną motywację.
Poniżej pierwszy haft krzyżykowy jaki wykonałam, już po poprawkach:





Przy okazji rewidowania przeszłości spojrzałam też w archiwum mojego bloga. O zgrozo! jakież brzydactwa! Postanowiłam jednak nie usuwać starych postów a potraktować je jako pamiątkę przeszłości, dowód ewolucji no i miłe wspomnienia początkowego entuzjazmu, dumy i radości, że "ja też, ja też! ja też haftuję!", "też potrafię!", "jestem jedną z Was!". :)
A, że uczę się ciągle i ciągle doskonalę to pewnie za jakiś czas i na ten wpis spojrzę z politowaniem i sentymentem. 

wtorek, 15 stycznia 2019

SAL Paryski szyk - No 1 - Fleurs / żałoba w sercu

Smutne te okoliczności. Brak słów by opisać co się czuje w takich chwilach, a w doborze odpowiednich słów szkoliłam się przed laty.
Żadne "hasztagi" nigdy tego nie oddadzą, żadne hasła ani ilość "lajków". Jeśli nie dokona się jakaś głęboka przemiana w nas, w ludziach, w społeczeństwie to takie sceny staną się smutną rzeczywistością. Świat, bo to nie tylko Polska, choruje na nienawiść i jeśli nie znajdziemy w sobie sił na głębokie zmiany to można czekać już tylko na smutny koniec.
Bardzo symboliczne było to, że śmierć prezydenta Adamowicza nastąpiła w czasie tak wspaniałego wydarzenia jakim jest WOŚP. W tym jednym z niewielu pozytywnie łączących nas wydarzeń symbolicznie ugodzono w serce nie tylko pojedyńczego człowieka, ale tak naprawdę nas wszystkich. Mam nadzieję, że będzie to moment refleksji, że to nie "oni" czy "tamci" są winni, ale, że wina leży w nas wszystkich tak naprawdę. Nie umiemy się dogadać, jeden drugiego by w łyżce wody utopił. Emocje przeważają nad racjonalną, zdroworozsądkową refleksją. Zarówno politycy jak i media powinny spuścić z tonu i przestać podgrzewać tę niezdrową atmosferę w kraju. Obawiam się jednak, że niestety ta śmierć stanie się kolejnym powodem do dalszego szczucia jednych na drugich, gdy tylko emocje opadną po pogrzebie.
Mówiąc szczerze najbardziej żal mi rodziny Pana Prezydenta. Znam ten ból, który przeżywają i wyobrażam sobie jak bardzo bolą ciągle rozdrapywane przez media rany. Oni nie mają gdzie uciec przed rzeczywistością braku ukochanego męża/ojca/syna i wciąż przeżywają to od nowa.

Odbiegłam od robótkowego tematu bloga, ale nie da się pozostać milczącym po tym co się stało.
Niemniej jednak prezentuję pierwszy, ukończony przeze mnie obrazek z serii TUSAL - Paryski szyk i uśmiecham się do organizatorki o kolejny wzór. :)
Tak oto prezentuje się obrazek w mojej interpretacji:



A tutaj mój amatorski "making off" z tworzenia obrazka krok po kroku.



Samotność w Bydgoszczy już na półmetku. :) Liczę dni do powrotu do domu.
Śicskam Was ciepło w ten niełatwy czas i dziękuję za odwiedziny na blogu.

niedziela, 6 stycznia 2019

Blask księżyca

Witam w Nowym Roku!

Życzę wszystkim by przyniósł on tylko dobro, a każdy smutek i zmartwienie, które pojawią się na naszej drodze niech przemienią się na końcu w szczęście. :)
Dla mnie rok zaczął się od ogromnej tęsknoty za domem. Nowa praca zagnała mnie do Bydgoszczy na cały styczeń. Jestem tu szósty dzień i powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że aż będzie mi  tak ciężko samej. Dobrze, że istnieje internet i komunikatory, które pozwalają widzieć kochane osoby. Inaczej bym tu chyba zwariowała, a przede mną jeszcze 25 dni względnej samotności...
Mam jednak silną nadzieję, że ta tęsknota i ból przerodzi się w coś dobrego. Na pewno pozwoli mi docenić to co mam. 
Zawsze z trudem przychodziło mi wyrażanie ciepłych uczuć, ale teraz postaram się przełamać i być bardziej wyrozumiała i serdeczna dla bliskich. Zwłaszcza, że będzie to rok dużych wyzwań i wielu rozstań - finalnie jednak powinno to przynieść  upragnioną stabilizację. Trzymam kciuki i smutam sobie po cichu. :)

Jeśli chodzi o haftowane i rękodzielnicze plany na ten rok - mam do uszycia strój wikiński oraz strój złotej ordy, a także muszę wykonać kilka krajek na przyszły sezon rekonstrukcyjny.
Haftowanie - ograniczę się do wielu UFOków, które leżą w szafach oraz do SALu Paryski Szyk. Pierwszy obrazek z serii już prawie gotowy.
Szydełkowo -  przymierzam się do zrobienia lalki o kobiecej figurze :) Efekty mam nadzieję przedstawić jeszcze w tym miesiącu. :)

Sobotnie robótkowe spotkania rozszerzą się o nową uczestniczkę kiedy tylko wrócę do Łodzi w lutym.  Jeśli którakolwiek z Was byłaby chętna by do nas dołączyć, zapraszam!!! :)

Ponieważ dziś mamy 6 stycznia, a więc - poza świętem Trzech Króli - pierwszy termin publikacji zdjęcia słoiczka na Tusal 2019 publikuję zgodnie z warunkami zabawy, ale szału nie ma, muszę jeszcze go ozdobić więc na razie mam słoiczek in statu nascendi:


A z haftowanych dokonań prezentuję dziś "Księżyc" Alfonsa Muchy - jednego z moich ulubionych artystów. Uwielbiam jego obrazy i grafiki. Sposób w jaki przedstawiał kobiety jest urzekający. Mam chrapkę na kolejne wzory haftów według obrazów Muchy, tylko czasu jak zwykle za mało... :)


Pozdrawiam Was ciepło.