Ciepło, słonecznie... chyba mamy wiosnę nareszcie!
Więc aby już zima do nas nie wracała sympatyczne stadko pingwinów żegna! Natomiast mewa na szczycie piramidy niesie nam pierwszy, zielony zwiastun wiosny. A niesie tak skrupulatnie, że aż zajęła więcej lnu niż było to przewidziane.
To jeden ze UFOków, które udało mi się wreszcie skończyć. Ale jak widać, trzeba było troszkę kombinować. Cóż, następnym razem będę bardziej skrupulatnie liczyć wielkość materiału...
A poniżej Tusalowy, minionkowy słoiczek. Podpowiadam: przybyło żółtej wełny.
Pozdrawiam wiosennie!
super hafcik :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńBardzo śmieszny i sympatyczny wzorek.
OdpowiedzUsuńDobrze,że się za niego wzięłaś, bo wart pokazania.
Dziękuję bardzo za miłe słowa :)
UsuńFajnie, że udało Ci się dokończyć ufoka. Uroczy jest ten haft:) Oby faktycznie zapowiadał koniec zimy i początek ciepłej wiosny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Oby... choć w Bydgoszczy chłodno, może gdy wrócę do Łodzi wiosna wróci. :)
UsuńAle super te pingwiny! Rewelacyjny wzór i świetnie, że go skończyłaś.:)I sprawdziło się, zapowiadają wręcz lato na święta!;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuń