Witam w Nowym Roku!
Życzę wszystkim by przyniósł on tylko dobro, a każdy smutek i zmartwienie, które pojawią się na naszej drodze niech przemienią się na końcu w szczęście. :)
Dla mnie rok zaczął się od ogromnej tęsknoty za domem. Nowa praca zagnała mnie do Bydgoszczy na cały styczeń. Jestem tu szósty dzień i powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że aż będzie mi tak ciężko samej. Dobrze, że istnieje internet i komunikatory, które pozwalają widzieć kochane osoby. Inaczej bym tu chyba zwariowała, a przede mną jeszcze 25 dni względnej samotności...
Mam jednak silną nadzieję, że ta tęsknota i ból przerodzi się w coś dobrego. Na pewno pozwoli mi docenić to co mam.
Zawsze z trudem przychodziło mi wyrażanie ciepłych uczuć, ale teraz postaram się przełamać i być bardziej wyrozumiała i serdeczna dla bliskich. Zwłaszcza, że będzie to rok dużych wyzwań i wielu rozstań - finalnie jednak powinno to przynieść upragnioną stabilizację. Trzymam kciuki i smutam sobie po cichu. :)
Jeśli chodzi o haftowane i rękodzielnicze plany na ten rok - mam do uszycia strój wikiński oraz strój złotej ordy, a także muszę wykonać kilka krajek na przyszły sezon rekonstrukcyjny.
Haftowanie - ograniczę się do wielu UFOków, które leżą w szafach oraz do SALu Paryski Szyk. Pierwszy obrazek z serii już prawie gotowy.
Szydełkowo - przymierzam się do zrobienia lalki o kobiecej figurze :) Efekty mam nadzieję przedstawić jeszcze w tym miesiącu. :)
Sobotnie robótkowe spotkania rozszerzą się o nową uczestniczkę kiedy tylko wrócę do Łodzi w lutym. Jeśli którakolwiek z Was byłaby chętna by do nas dołączyć, zapraszam!!! :)
Ponieważ dziś mamy 6 stycznia, a więc - poza świętem Trzech Króli - pierwszy termin publikacji zdjęcia słoiczka na Tusal 2019 publikuję zgodnie z warunkami zabawy, ale szału nie ma, muszę jeszcze go ozdobić więc na razie mam słoiczek in statu nascendi:
A z haftowanych dokonań prezentuję dziś "Księżyc" Alfonsa Muchy - jednego z moich ulubionych artystów. Uwielbiam jego obrazy i grafiki. Sposób w jaki przedstawiał kobiety jest urzekający. Mam chrapkę na kolejne wzory haftów według obrazów Muchy, tylko czasu jak zwykle za mało... :)
Pozdrawiam Was ciepło.
Plany ambitne, z przyjemnością będę śledzić ich realizację. Niech te 25 dni szybko Ci miną.:)
OdpowiedzUsuńNie-dziękuję, żeby nie zapeszyć. Zawsze to miło wypełnić ten czas oglądaniem Waszych blogów i czytaniem komentarzy. :) dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńWybralaś do haftowania jeden z najładniejszych wzorów Muchy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji planów .
Nie-dziękuję, żeby nie zaparzyć. Też uważam, że to jeden z najpiękniejszych wzorów. W kolejce mam następne, ale wiadomo, czasu brak. :)
OdpowiedzUsuńPonoć do wszystkiego można się przyzwyczaić. Początki są najtrudniejsze. Mam jednak nadzieję, że czas spędzony bez najbliższych szybko minie.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich "robótkowych" planów. Życzę powodzenia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję za dobre słowo, na szczęście jestem już na półmetku. :) mam nadzieję że moje plany się powioda. Również pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRewelacja, raz może dwa razy "wyhaftowałam" jednokolorowe obrazki, to dla mnie ciężka praca. Podziwiam i zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńIdzie przywyknąć :) Gdyby za to płacili to mogłabym naprawdę tyrać w ten sposób po 12 godzin na dobę. :D
OdpowiedzUsuń