I znów jakiś dramatyczny tytuł mi wyszedł. Ja nie wiem, może powinnam pogadać ze swoją podświadomością.
Ale zupełnie na serio - jakoś ten haft - mimo, że wzór bardzo przyjemny - szedł mi jak po grudzie, co rusz się myliłam. Stąd też obrazek przedstawia się następująco (świeżo zdjęty z tamborka):
Wprawne oko wychwyci różnice ze wzorem, ale ja uważam, że maksyma z "Vinci", że: "kopii nie tworzy się dosłownie" jest bardzo mądra, toteż nigdy nie podążam ślepo za schematem, tylko zawsze dodaję coś od siebie - najczęściej kolor. A jeśli czasem, w toku pracy coś nie tak pójdzie z ilością i rozmieszczeniem krzyżyków, i już za późno na mniej lub bardziej radykalne poprawki, to także nie rozpaczam, tylko sobie tę właśnie mądrość powtarzam. Zgrabna, wymówka, czyż nie? ☺
Poniżej małe 'making off":
A tutaj zestawienie z poprzednim wzorem z serii:
Kolekcja rośnie a ja się pięknie uśmiecham mailowo o kolejny wzór do wyszycia. :)
Pozdrawiam coraz bardziej wiosennie!
Ja jeżeli się pomylę, to przede wszystkim kombinuję co z tym zrobić, żeby nie pruć. Jeżeli tylko to mozliwe, to zostawiam .
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że nie jestem sama w swoej niechęci do prucia :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem zdana na prucie........a krzyżyki podziwiam.....pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa też prawie zawsze coś od siebie dodam, tak żeby ciekawiej było ;)
OdpowiedzUsuńSuper hafcik powstał!
Dziękuję. :) kreatywność jest najważniejsza - nawet jeśli czasem jest wymuszona :D
Usuń